Czy mężczyźni powinni uważać na leki z ibuprofenum?

Badania przeprowadził Instytut Badań nad Środowiskowym i Zawodowym Zdrowiem we Francji, a jednym z ich autorów jest Bernard Jegon. To właśnie on, razem ze swoimi francuskimi i duńskimi kolegami, postanowił sprawdzić, jakie mogą być skutki stosowania bardzo popularnych lekkich leków przeciwbólowych, w których skład wchodzi ibuprofenum i paracetamolum. Już jakiś czas temu opublikowano pierwsze wyniki wspomnianych badań i jasno wynika z nich, że zażywanie tego rodzaju leków przez kobiety oczekujące na przyjście na świat dziecka może mieć wpływ na jądra męskich płodów.
Jądra kojarzone są przede wszystkim jako narząd, który odpowiada za produkowanie spermy, na tym jednak nie kończy się ich wpływ na męski organizm. To właśnie tam wydzielany jest również testosteron nie bez przyczyny określany mianem hormonalnej esencji męskości. Leki przeciwbólowe można więc określić mianem antymęskich bez obaw o to, że zostaniemy oskarżeni o to, że popadamy w przesadę. Mogą zaburzyć proces produkcji testosteronu, co jest bardzo niebezpieczne.
Skala problemu nie jest mała przede wszystkim dlatego, że mamy do czynienia z lekami łatwo dostępnymi. Badacze zdecydowali się więc na przeprowadzenie testu na 31 ochotnikach – mężczyznach mających od osiemnastu do trzydziestu czterech lat. Panowie, którzy mieli sprawdzić, jak działa ibuprofenum zostali podzieleni na dwie grupy. Czternastu z nich dwa razy dziennie otrzymywało 600 mg tej substancji podczas gdy pozostałym podawano placebo. Po dwóch tygodniach okazało się, że poziom lutropiny, a więc hormonu, który ma za zadanie pobudzać produkowanie testosteronu w jądrach, zaczął się synchronizować z poziomem ibuprofenum we krwi. Jednocześnie spadł stosunek testosteronu do lutropiny, co w medycynie uważane jest za oznakę tego, że jądra nie działają tak, jak powinny. Tego rodzaju defekt związany z układem rozrodczym to hypogonadyzm, bardzo często prowadzi on przy tym nie tylko do niepłodności, ale również do depresji, a nawet – zwiększonego ryzyka pojawienia się chorób układu krążenia.
Statystyki opracowywane przez Światową Organizację Zdrowia potwierdzają, że na całym świecie po okresie pięciu lat ciągłych starań co czwarta rodzina nie może się doczekać potomstwa. Dysponujemy też badaniami mówiącymi o tym, że w 2010 roku problem niepłodności dotyczył nawet piętnastu procent par. Szacuje się, że w od 30 do 50 procent przypadków winna jest nie kobieta, ale mężczyzna. Pokrywa się to z innymi badaniami informującymi o tym, że w ciągu ostatnich czterdziestu lat znacząco pogorszyła się jakość męskiej spermy.
Komentarz dotyczący najnowszych badań dała, między innymi, Erma Z. Drobnis z Uniwersytetu Missouri, która już od dawna zajmuje się tematyką niepłodności. Zwraca ona uwagę między innymi na to, że zdecydowana większość leków przed wypuszczeniem na rynek nie jest wcale badana pod kątem tego, jaki jest ich wpływ na męską płodność. Problem ten nie dotyczy zresztą wyłącznie środków przeciwbólowych, ale również leków psychotropowych i antydepresantów. Co gorsza, lekarze zalecający pacjentom ich przyjmowanie niezwykle rzadko przestrzegają przed ryzykiem wystąpienia ewentualnych skutków ubocznych.